wtorek, 17 grudnia 2013

język łaciński w Kościele


22 lutego 1962 roku, na krótko więc przed otwarciem Soboru Watykańskiego II (1962-1965), wydarzyła się - jak to dzisiaj widzimy - rzecz niezwykła. Papież Jan XXIII (1958-1963) podpisał uroczyście Konstytucję Apostolską "Veterum Sapientia" o podkreśleniu ("provehendo" dosł. wyniesieniu) studium języka łacińskiego. Papież uczynił to wyjątkowo solennie, bo w obecności kleru rzymskiego i w bazylice św. Piotra. To trochę dziwne, że nie pozostawił tej kwesti obradom i decyzjom Soboru, tak jak to uczynił w sprawie głównych pryncypiów reformy liturgicznej (Lengeling), mimo że opublikował nowe rubryki (1960) i nową editio typica Mszału rzymskiego (1962).

Zanik języka łacińskiego na studiach teologicznych i w liturgii zbiegł się niemal z podpisaniem tejże konstytucji. To tak jakby chciało się na siłę jednym listem zatrzymać całą rewolucję, i to w ostatniej chwili, kiedy niepowodzenie było już do przewidzenia.
Był to niemal ostatni krzyk tonącej łaciny, którą próbowano być może jeszcze ratować...

Sobór watykański II - wbrew temu, co się powszechnie rozpowiada - łaciny nie zdelegalizował. W liturgii zostało jedynie z zastrzeżeniami dopuszczone używanie języków narodowych. To uchyliło furtkę, która szybko urwała się z zawiasów. Wraz z narodowymi mszałami został rozdrobniony cały rzymski ryt.
Prędko zapomniano nawet o tym, że lud powinien przynajmniej części Mszy św. znać po łacinie.

Dlaczego Jan XXIII podpisał taką konstytucję? Dobre pytanie. Wiemy, że sam papież nie znał zbyt dobrze łaciny. Gdy w Rzymie spotkał się z doskonale władającymi łaciną niemieckimi kardynałami, ci chcieli rozmawiać z nim właśnie w tym języku. Papież miał się uśmiechnąć i zaproponować, by rozmowa odbyła się po włosku.
Nie ma przesłanek, by twierdzić, że zdecydowały tu względy osobiste papieża (jak to np. było w przypadku wprowadzenia imienia św. Józefa do Kanonu).

Dość niepewną i raczej spiskową teorię słyszałem od jednego profesora historii Kościoła: Jan XXIII byłby w tym przypadku niejako zakładnikiem emocjonalnym rzymskiej kurii. Wedle profesora, papież miał odrzucić propozycję wydania encykliki nt. św. Pawła Apostoła i chcąc docenić wysiłki aktywistów udobruchał ich zgodą na "Veterum sapientia"...

Osobiście żałuję, że łacina w Kościele zanikła. Żałuję, że byle jak wykłada się ją w seminariach czy na uniwersytetach. Żałuję, że takie bogactwo utraciliśmy i to raczej bezpowrotnie.
Kiedyś jadąc autobusem w Warszawie napotkałem młode studentki (teologii?), które w głupawym śmiechu wyzywały się wzajemnie terminami gramatyki łacińskiej, dowodząc między sobą, jakich to bzdur przyszło im się uczyć... o tempora, o mores!

W rozumieniu prawa kanonicznego konstytucja ta na mocy prawa zwyczajowego już nie obowiązuje. Ponad 30 lat trwał bowiem czas zupełnego braku jej recepcji. Wraz z dopuszczeniem języków narodowych w studiach teologicznych również straciła swoje znaczenie.

Veterum sapientia - mądrość starszych - odchodzi wraz z nimi.



2 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. A wiesz jaka jest sytuacja cerkiewnosłowiańskiego na Wschodzie?

    OdpowiedzUsuń